Rzeczywiste pójście za Jezusem wiąże się z wyjściem ze strefy komfortu. Ten komfort polega na zadomowieniu się w tym co znane, stałe, bezpieczne. Nawet jeśli tym znanym i stałym są nie rozwiązywane latami problemy oraz wynikające z nich cierpienie - nieraz bardzo trudno z niego zrezygnować. Niektórzy stany takie próbują nawet "uświęcić" nazywając je dźwiganiem krzyża. Także potocznie, nasze problemy i cierpienia, często błędnie nazywamy krzyżem.
W rzeczywistości wzięcie swojego krzyża i pójście za Jezusem polega na zdecydowanym podejmowaniu działania oraz doprowadzaniu do zmian w tym co nas przytłacza, odbiera chęć do życia, oddala od Boga i bliźniego. Prawdziwy ból naszych krzyży to podejmowanie pracy nad sobą, przełamywanie złych nawyków w myśleniu i działaniu, zapieranie się trwania w zranieniach, urazach i błędach, mierzenie się z własnym lękiem. Taki ból oznacza uzdrawianie nas i naszej codzienności.
Tak wzięty krzyż naprawdę wyzwala i daje radość, nawet jeśli jesteśmy jeszcze w drodze.