Dobre Słowo, 21.01.2014 r. – wtorek, II tygodnia zwykłego

posted by: Leszek Starczewski
Poprawiono: 21 styczeń 2014

Dobre Słowo, 21.01.2014 r. – wtorek, II tydzień zwykły

 

1 Sm 16,1-13; Ps 89,20-22.27-28; Ef 1,17-18; Mk 2,23-28

 

Kto jest Panem mojej religii?

Pewnie trudno powiedzieć, ilu procentowo jest katolików, którzy są wolni w swojej religii. Po czym można by poznać takiego wyznawcę Chrystusa? Chodzi tu o tę dyspozycję serca, która potrafi wszelkie przepisy i formy modlitw traktować jako sposób na zacieśnienie relacji z Panem. Ciekawe, dla ilu z nas wolność, wyrażająca się w odpowiedzialności za zbawienie – bo mamy o nie zabiegać z drżeniem i bojaźnią - jest jednym z wyzwań w praktykowaniu pobożności? Chrystus nas wyzwolił, abyśmy byli wolni. Bądźcie mocni i nie dajcie sobie na nowo nałożyć jarzma niewoli (Ga 5, 1)– przypomina święty Paweł. Jeśli więc nie ma w nas wolności, to co jest w zamian? Bo serce nie znosi pustki i z pewnością zaraz się odda jakimś substytutom, czyli obrzędom bądź rzeczom „zastępczym”.

Dziś we fragmencie Ewangelii według świętego Marka opisana jest jedna z dyskusji o przestrzeni wolności w wyznawanej wierze. Sposobnością do niej stało się zrywanie przez uczniów Jezusa kłosów zbóż w szabat.Na to faryzeusze rzekli do Niego: "Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?"

Faryzeusze mocno dbają o wierność Jahwe. Tak bardzo bolesna jest historia Izraela i obfitująca w tragiczne konsekwencje niewierności wobec Pana, że trzeba robić wszystko, aby wyciągnąć wnioski od nauczycielki życia. I wyciągają – nie wolno. Drobiazgowe przepisy Prawa, wyliczenia kroków i czynności, jakie w szabat można było podjąć, aby nie lekceważyć Pana, a być mu oddanym, miały to na celu. Masakra uprowadzeń w niewole, jako kar za odstępstwa od Boga, głęboko wyryła się w świadomości pobożnych Żydów. Tak to przecież bywa. Naprawdę traumatyczne doświadczenia zostają gdzieś w nas boleśnie zapisane. Nie sposób ich usunąć. Z nich, siłą rzeczy, rodzą się wnioski, które przybierają formę przeróżnych ostrzeżeń, wyostrzając naszą świadomość i spojrzenie na życie. Niewątpliwie taka motywacja leżała u podstaw zachowań faryzeuszy.

Jezus w zaskakujący sposób rzuca na ich zastrzeżenia światło Słowa, którego oni przecież mienią się znawcami. Przykład z historii ich ulubionego króla Dawida znakomicie mógł wstrzelić się w sytuację, która wywołała oburzenie faryzeuszy. Mógł, ale niestety – co pokażą następne dyskusje – nie spotkał się z ich zrozumieniem.Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom. Faryzeusze nie pojęli, jak bardzo pogubili się w swoich szlachetnych założeniach. Nie zdołali zauważyć tego, że chcąc uchronić lud przed kolejną niewolą, zafundowali mu nowy jej rodzaj. Zamiast służyć człowiekowi religijnymi przepisami, obrzędami i praktykami, właśnie człowieka zaprzęgli w niewolę religii. Ze służby do niewoli może być niedaleka droga.To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. I Kto to mówi? - Jezus, Syn Człowieczy, który jest panem szabatu.

Faryzeusze mogą budzić skojarzenia z rodzicami, wychowawcami i nauczycielami „po przejściach”, którzy w imię najszlachetniejszych pobudek chcą za wszelką cenę uchronić swych podopiecznych od grożących im niebezpieczeństw. No właśnie – za wszelką cenę. I tu pojawia się często problem. Za wszelką cenę oznacza często cenę najwyższą. Tego typu rodzice mogą mieć rację, i często mają, ale równie często tracą relację z człowiekiem, który jest w ich dziecku. Zanika wtedy niezbędna w zdrowym rozwoju przestrzeń wolności, a pojawia się „wychowawcze zniewolenie”. Składają się na nie tysiące starań, emocjonalnych szantaży, gróźb i innych zabiegów, które – choć w swym założeniu miały pomóc wychowankom, to jednak wnoszą w ich życie niepowetowane straty. Takie działanie w żaden sposób nie przysłuży się rozwojowi człowieka, a już wykluczone, żeby stworzyło inne, niż toksyczne relacje między np. rodzicami a dziećmi. Taką postawą przesiąknęło, niestety, wielu pobożnych ludzi w Izraelu. Wśród nich spora grupa duchowych przewodników. Biada wam, obłudni nauczyciele Pisma i faryzeusze, bo przemierzacie morza i lądy, aby zdobyć jednego współwyznawcę, a kiedy go zdobędziecie, czynicie go bardziej winnym potępienia niż wy sami (Mt 23, 15).

Mocna lekcja wolności płynie z dzisiejszej lektury Bożego Słowa. Religia, która nie służy wprowadzaniu nas w żywą relację z Panem, a czyni „niewolnikami pobożności”, jest bardziej niebezpieczna, niż możemy to sobie wyobrazić.

To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu.

A kto jest Panem moich religijnych praktyk? Czy Jezus – Syn Człowieczy - Pan szabatu? Po czym to poznać? Czy moje religijne zachowania służą człowiekowi, którym jestem, a także i ludziom wokół mnie? Na ile staję się wciąż bardziej człowiekiem, a moja pobożność rzeczywiście także innym w tym pomaga? I wreszcie, ile jest w mnie przestrzeni wolności, która w poczuciu odpowiedzialności codziennie decyduje się zabiegać o zbawienie z drżeniem i bojaźnią? A ile mam w sobie zniewoleń, którymi morduje moje i innych relacje z Panem?

Panie, stawiaj nasze stopy na miejscach przestronnych w relacji z Tobą. Prosimy, interweniuj skutecznie szczególnie wtedy, gdy nasza pobożność jest kpiną z wolności, ku której nas przecież wyswobodziłeś.