Drukuj

Po Dobrym Słowie z poniedziałku 2013-11-25

posted by: Tropiciel DS
Poprawiono: 26 listopad 2013

Uboga u Boga

Z opowieści jednego księdza:

Kiedy jako wikariusz chodziłem z tzw. wizytą duszpasterską trafiałem na różne sytuacje. Kilku chyba do końca życia nie zapomnę. Do jednej z nich zaliczam "kolędę" w ubogiej rodzinie. Ujmująca prostota i skromność, oraz chęć do rozmowy "biła na łeb" niejdeną "otwartość" innych domów, gdzie nie dało się nie zauważyć, że chcą "księdza jak najszybciej mieć z głowy". Tu było bardzo inaczej. Kiedy wychodziłem Gospodyni doszła do mnie, aby złożyć ofiarę pieniężną. Powiedziałem, że nie przyjmę. Wtedy zobaczyłem ból w Jej oczach i usłyszałem:" Dlatego ksiądz nie chce wziąć bo jesteśmy biedni?". Zamurowało mnie. W swojej "szlachetności" nie wziąłem po uwagę, że tak mogą to odebrać. Tak to odebrali.Próbowałem się tłumaczyć, że nie to miałem na myśli, ale.. zażenowanie i takie " strasznie mi głupio" pozostało. Najbardziej pamiętam te oczy zasmucone i pełne bólu...

 

  Co zobaczył Jezus, gdy stał przy światynnej skarbonie? Jak uboga jakaś wdowa wrzucała tam dwa pieniążki. Ciekawe czy spojrzał jej w oczy?

Pewne jest, że dostrzegł jej serce. Dostrzegł dokładnie wszystko to, co miała. Ta uboga wdowa wrzuciła więcej, niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie.

 

Papież Franciszek zwrócił uwagę, żeby przy przekazywaniu pomocnej rzeczy czy pieniędzy ubogim patrzeć im w oczy. Oczy nie kłamią, choć bywają często, niestety, śnięte jak u ryb.

Ciekawe, że na apel o pomoc pewnej wdowie skierowany przez Diakonię charytatywną Wspólnoty Dobrego Słowa i Eucharystii odpowiedziały w większości osoby spoza Wspólnoty. Panu Bogu dzięki za każdy odruch serca... Czasem trudno rozróżnić prawdziwie potrzebujących od naciągaczy. No, ale w przypadku tego ogłoszenia o pomocy wcześniej był wywiad i spotkanie z tą rodziną. My, którzy nalezymy do WDSiE, pozostali, jesteśmy zbyt zajęci rozważaniem Słowa, żeby przełożyć je na życie? Może to rozważanie Słowa stało się już tym, co nam zbywa? Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało...

Nie muszę powtarzać, że sam niewiele mam i trudno mi pomagać. Przecież nie chodzi o to, żeby pomagać tym, czego nie mam, ale tym, co mam i czym mogę. Niewiele mając można tak wiele pomóc. Ach, ta u Boga wdowa...z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie.