Refleksje ks. Karola dotyczących czytania o budowie Wieży Babel, brzmiały mniej więcej tak: Jeśli są w naszym życiu równiny, wszystko idzie gładko i prosto, ani w górę, ani w dół, to przychodzą nam różne głupoty do głowy.
Bardzo już blisko jest tu do słów św. Pawłą z Listu do Koryntian Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi baczy, baczy, aby nie upadł. (1 Kor 10, 12).
Chyba główną rolę odgrywa tu pycha, czyli pierwszy z grzechów głównych. Jeśli jest dobrze, to często przypisuję to samemu sobie, a jak trwoga - to do Boga. Oczywiście to jest uproszczenie.
Z drugiej strony obserwuję, że ludzie (a sam też człowiekiem jestem) bardzo utrudniają sobie życie i albo się dołują (lęki, obawy, narzekania, obmowy), czyli degradują w człowieczeństwie, albo próbują ponad rzeczywistością realizować jakieś niesprecyzowane zachcianki.
Wtedy oczywiście sinusoida życia płaska nie jest, ale twierdzę, że takie rozchwianie też nie sprzyja właściwej relacji z Bogiem. On oczywiście ze wszystkim sobie poradzi, ale staram się też pamiętać, że łaska buduje na naturze i przez te złe nawyki myślowe (które jeśli nad nimi popracuję jestem w stanie zmienić) nie ułatwiam sobie zadania, polegającym na otwartym szukaniu Boga.
Wzbudzanie sobie świadomości, że jak jest dobrze, to Bóg jest znami, a jak jest źle (albo wydaje nam się, że jest źle, a tak naprawdę to po prostu musimy coś w sobie przepracować) to Bóg też jest z nami - nawet wydaje się że bardziej, choć może mniej to widać (Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają - Mt 9, 19), i otwarcie się na działanie jego nieograniczonych łask, to klucz do budowania w życiu czegoś innego niż Wieża Babel.
"Chociażby" świątyni Ducha Świętego... (por. 1 Kor 3, 16n)
Łukasz M