Dobre Słowo 06.03.2013 r. – środa III tydzień Wielkiego Postu
Pwt 4,1.5-9; Ps 147,12-13.15-16.19-20; J 6,63b.68b; Mt 5,17-19
Wypełnione?
Duchu Święty, Ty widzisz sens ukazywania nam żywego Jezusa, nawet gdy my nie do końca pojmujemy, jakich darów On nam udziela, jak jest życiowy. Proszę Cię, otwieraj nas na obecność żywego Jezusa.
Nie trzeba być geniuszem, wystarczy troszeczkę obserwować życie, żeby odkryć taką prawidłowość: Dopóki się nie zakochasz, twoje życie nie będzie miało smaku. Dopóki chłopiec nie zakocha się w dziewczynie, to ona będzie jedną z wielu. Dopóki dziewczyna nie odpowie na pragnienia serca chłopca, to on będzie jednym z wielu w tłumie. To taka życiowa prawda. Ona spełnia się w relacji do osób, ale też w relacji do czynności i rzeczy. Możecie być spokojni o zawód człowieka, o to, co robi, jakikolwiek jest, jeśli mówi, że kocha tę robotę. On zrobi to tak, jak należy. Jeśli coś kocham, jeśli kogoś kocham, to robię to z całym zaangażowaniem. Mało tego. Jeśli kocham, to mnożą się moje siły. Jeśli nie kocham, to najmniejsza czynność, najmniejsze zadanie będzie dla mnie nie do pokonania.
Wczoraj w jednej klasie, gdy mówiliśmy o pierwszym przykazaniu, przypomniałem sobie sytuację, o której mówił jeden z kaznodziejów w Kielcach: Na stancji u babci mieszkała wnuczka-uczennica. Do babci przychodził co miesiąc ksiądz z Komunią i zawsze był problem ze sprzątaniem. Ale pewnego razu babcia oniemiała, bo przychodzi dzień, kiedy ksiądz ma się pojawić, a dom jest prześliczny – ani jednego pyłku. Babcia pyta zaskoczona: Co się stało, wnusiu? – Nic. Tajemnica się wydała, gdy do mieszkania przyszedł chłopiec tej dziewczyny. Znalazła się motywacja i siła, bo jeśli ktoś kocha, to znajduje siłę i motywację. Jeśli nie kocha, wszystko jest za ciężkie. Nawet oddychanie ciąży. Kiedy ktoś nie kocha, to budzi się rano z myślą: Znowu trzeba żyć. Każda sytuacja jest nie do pokonania.
Jeśli cokolwiek ktoś wie o miłości, to na pierwszym miejscu jest źródło tej miłości, a Bóg jest miłością. Nie odwrotnie. Miłość nie jest bogiem. Bóg jest miłością. I kiedy Bóg daje przez Mojżesza polecenia na górze Synaj, to podkreśla to, co zaraz powie Jezus, że Jemu chodzi o to, by wypełniać przykazania. Czym? Miłością. Bo jeśli wypełnia się je miłością, jeśli odkrywa się tam miłość, one nie są ciężkie. Tak, jak nie jest ciężko wstać mamie do swojego dziecka, które kocha.
Chrystus, który przychodzi dziś w Ewangelii, mówi: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków – robimy rewolucję. Nie. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Czym? Miłością. Wypełnieni miłością radzimy sobie z życiem. Co zrobić, jeśli nie radzimy sobie z życiem? Co zrobić jeśli uczestnictwo we Mszy Świętej, czy modlitwa jest tylko zbiorem powtarzanych gestów, zachowań, słów zupełnie niedziałających – spływających po nas, jak po jednym ze stworzeń Bożych. Co zrobić?
Po pierwsze: Zdać sobie z tego sprawę. Jak zdaję sobie sprawę, na jakim gruncie stroję, to inaczej się poruszam. Wiem, jak się poruszać. Jak sobie nie zdaję sprawy, to się szarpię. Jeśli to są ruchome piaski, to jest kwestia chwili, kiedy zniknę z powierzchni ziemi.
Po drugie, trzeba zapytać siebie samego, dlaczego tak jest i nie dawać łatwych odpowiedzi. Dlaczego nie kręci mnie to, że Bóg potrafi rozkręcić coś, co jest zakręcone? Daje siły, daje moc. Dlaczego mnie to nie kręci? I nie szukać łatwych odpowiedzi, ale takich, które będą zsynchronizowane z tym, co się dzieje w sercu.
Po trzecie, najważniejsze, bez czego nie ma szans na otwarcie się na to, co daje siłę, czyli na miłość – trzeba prosić o miłość. Wręcz błagać o miłość.
Jest taki kanon śpiewany w Taize: Jezu, daj mi moc przyjąć dziś miłość Twą. Wiecie, że niełatwo jest przyjąć miłość? Łatwo jest się zakochać, ale przyjąć miłość... Daj mi moc przyjąć dziś miłość Twą.
Na koniec praktyczna rada: Jeżeli ktokolwiek z was ma wejść w związek małżeński – wiele wskazuje na to, że ta druga połowa już po ziemi drepta – to nie ma nic bardziej skutecznego, niż wołanie do Pana Boga za swoją przyszłą żonę, czy przyszłego męża. Jeśli zaczniecie dziś wołać o miłość: Wskaż mi, daj mi tę miłość, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że traficie, że wcale nie będziecie musieli powiększać statystyk nieudanych relacji. Ten, kto wypełnia to, co robi, miłością, chce żyć i kochać.
Panie, pomóż nam, abyśmy potrafili rozpoznać grunt, na którym jesteśmy, postawić sobie pytanie, dlaczego tam jesteśmy i prosić o Twoją miłość bardzo konkretnie.
Ksiądz Leszek Starczewski