Dobre Słowo od Was

posted by: Romek i Basia Rabajczykowie
Poprawiono: 23 grudzień 2012

Tylko do świętych.

Ile razy słyszymy na homilii albo wśród wierzących: Bóg jest wielki! No niby jest, ale jaką miarą możemy mierzyć Jego wielkość? Przecież to świat bardzie istnieje w Bogu, niż Bóg w świecie. Jak porównać Tego, który wszystko stworzył, do Jego dzieła? Obrazem Bożej rozrzutności są niebo i gwiazdy. Dodajmy, że widzimy znikomy ułamek tych, które istnieją, i że one wszystkie są stworzone. I tu już nawet nie chodzi o to, że Bóg nie jest większy od tego wszystkiego. Bóg JEST naprawdę, a wszystko, co istnieje, istnieje w Nim, przez Niego i dla Niego. Zapracowani i zatroskani o jutro, przeżywający swoje upadki i choroby, łatwo tracimy z oczy prawdę, że Bóg jest, że wie, że widzi, że to, co my wiemy o sobie, to małe szczegóły Jego planu. To On ma w ręce plan na nasze życie i powoli go realizuje. Co według nas jest ruiną, według Niego jest po prostu miejscem budowy nowego życia. Bóg od początku zaplanował nas, nasze życie i zbawienie – czyli zaplanował, że będziemy w Nim, jako Tym, który nada wszystkiemu nowy sens. W dzisiejszej Ewangelii słyszymy błogosławieństwo: błogosławiona jest Maryja, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane przez Pana. A my? Czy nie jest tak, że też jesteśmy błogosławieni, gdy wierzymy w słowa Pana? W Jego zamierzenia względem nas? Pewnie łatwo powiedzieć: Ale do mnie Bóg nic nie mówi. On mówi tylko do świętych. Więc wiadomość na dziś: Jesteś święty. Jesteś upragniony i wyczekiwany. Jesteś wezwany – do spotkania, do rozmowy, do przeżywania obecności Boga w swoim życiu. My też jesteśmy błogosławieni – nie przez nasze zdolności, brak grzechu czy cnotliwe życie, ale tylko dzięki uświęceniu nas przez Jezusa Chrystusa. Ten, kto należy do Niego – chrześcijanin, czyli człowiek Chrystusa – jest święty, czyli do Niego podobny. I to nie przez dobre uczynki czy wypełnianie przykazań, ale przez codzienny trud bycia takim, jak On. Chcemy być tacy, jak Jezus. W każdym naszym pragnieniu, a nawet – paradoksalnie – w każdym naszym grzechu, jest ukryte pragnienie dobra. Najgłębsza część naszego serca pragnie Boga. Pragnie się w Nim skryć i do Niego przytulić, oddać Mu swoje pragnienia, lęki, plany i po prostu wrócić, jak dziecko, w Jego ramiona. Jeśli w to nie wierzymy, to nic. Bóg działa i tak. I czeka, aż poznamy, że przypadek to Jego drugie imię. Otwartych ramion Boga na zbliżające się Święta Narodzenia Jego Syna. I otwartego serca – żeby Jezus miał gdzie zamieszkać.