Zaczerpnę powietrza otwartymi ustami, bo pragnę Twoich przykazań.
Czy pragnę Bożych wskazań niczym powietrza? Czy Jego napomnienia mnie cieszą i są rozkoszą? Czy Boża mowa, Jego słowa są słodsze od ulubionych słodkości? Czy Boże ustawy są najważniejszymi doradcami? Dla psalmisty właśnie tak jest. A dla mnie? W pierwszym odruchu chciałoby się odpowiedzieć: No bez przesady. Jakieś to przesłodzone. No właśnie…
Na spotkaniu formacyjnym usłyszeliśmy, żeby nie ograniczać Ducha Świętego co do sposobu działania, adresatów, ale także w stosunku do samych siebie, żeby nie stawiać siebie na przegranej pozycji w jakiejś kwestii: Tego nie potrafię. Tego nie zrobię. To się nie uda. Tyle mam chorób. Tyle mam lat. Bo wtedy można wejść w to, o czym też była mowa, czyli czy w zaniedbywanie Jego natchnień, odkładanie tego, co słyszymy, bo to nie jest jeszcze ten czas, nie jestem przygotowany, czyli w konsekwencji lekceważymy i nie słuchamy Ducha Świętego.
Modląc się o 21:37, zaczerpnijmy otwartymi ustami i sercem z Ducha, który jest najczystszym, najświeższym tchnieniem.