Dobre Słowo 13.10.2016 r. czwartek w XXVIII Tygodniu Zwykłym
Ef 1,1-10; Ps 98,1-6; J 14,6; Łk 11,47-54
Zranione Lwy
Ostatnio usłyszałem od pewnego księdza, że my - kapłani mamy być na ambonie jak lwy, a w konfesjonale jak baranki.
Duchu Święty, pomóż mi odkryć tę myśl, główne przesłanie słowa nie w znaczeniu jakiegoś intelektualnego odkrycia, wyłącznie emocjonalnego dotyku, ale jako życiodajną siłę.
Kiedyś na wykładzie mojego ulubionego profesora z czasów seminarium, nasz młodszy, błyskotliwy kolega wszedł w dość ostrą polemikę z tym wykładowcą. Ksiądz profesor, który jawił mi się jako człowiek bardzo otwarty intelektualnie i emocjonalnie na współczesność, zachęcał: Nie zapomnijcie o tym, żeby w swojej parafii wejść w jakieś wspólnotowe relacje z ludźmi, żeby was łączyła Ewangelia. Potrzebujecie jakiejś grupy, by - w razie trudności - można było do kogoś się odwołać, z kimś tym przeciwnościom stawić czoła. I wtedy ten młodszy kolega powiedział: Ależ, księże profesorze, Jezus stworzył sobie taką grupę i w chwili, w której przyszła próba, nikt z Nim nie został.
To prawda. Wszyscy Mnie opuścicie. Ale Ja nie jestem sam, bo ze mną jest Mój Ojciec.
Dzisiaj w Ewangelii Jezus zwraca się do współczesnych Mu uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Budują oni groby prorokom, a ich zachowanie świadczy dokładnie temu, za co ci prorocy byli ukamienowani, za co ginęli. Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców, gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.
Jakież to bardzo realne. Te sytuacje ciągle powtarzają się. To znaczy, że słowo ma się spełnić. Jeśli ksiądz jest wierny głoszeniu słowa, odrzucą go. Jednak nie zostanie sam, bo z nim będzie Ojciec Niebieski przez Jezusa w Duchu Świętym.
Jeśli idziesz wiernie za Ewangelią, przyjdzie moment opuszczenia, moment prób. Nie będziesz miała, nie będziesz miał do kogo się odwołać. Znajdziesz swoje wsparcie tylko i wyłącznie w Ojcu. To mówił też Paweł: Wszyscy mnie opuścili, ale Pan stanął przy mnie jako potężny mocarz. To jest jedna strona medalu. Warto o tym pamiętać.
A druga strona medalu jest taka, że kiedy lekceważysz nawoływania do odpowiedzi na słowo, dokładnie robisz to, co zrobiono Jezusowi - budujesz Mu grobowiec. W twoim i moim grobowcu znajduje się każdy brak odpowiedzi na słowo Pana. Ziarno na stosie ziaren gnije.
Słowo zaprasza nas dzisiaj do tego, byśmy coraz realniej słuchali Pana i byli świadomi naszego uczestnictwa w procesach, które On zapowiada.
Panie, wzbudź w nas czujność, abyśmy pamiętali, że przyjęte słowo po prostu będzie obumierać także i przez to, że zostaniemy odrzuceni - przez własne uczucia, przez myśli, odrzuceni przez innych ludzi. Zachęcaj, Jezu, byśmy mimo wszystko trwali przy Tobie, bo to ma dopiero sens
Nic nie jest w stanie połączyć dwojga ludzi - żaden seks, żadne wspólne zainteresowania. Prawdziwie łączy tylko wspólne przeżycie trudnych chwil. Podobnie jest ze słowem. Dochowanie mu wierności w trudnych chwilach pokazuje jego moc.
Ksiądz Leszek Starczewski