Drukuj
Kategoria: Dobre Słowo

Dobre Słowo 3.06.2016r., Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

Ez 34,11-16; Ps 23,1-6; Rz 5,5-11; J 10,14 albo Mt 11,29ab; Łk 15,3-7

aż znajdzie

Duchu Święty, pomóż nam, abyśmy nie zlekceważyli Twoich natchnień, ale sercem otwartym przyjęli otwarte Serce Jezusa, które te natchnienia nam w tej chwili posyła.

Co jest sercem Ewangelii? Darmowa miłość, czyli coś, co najbardziej denerwowało, budziło wściekłość u faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Bóg kocha w sposób darmowy. Darmową miłość daje poznać – jak zauważa Apostoł Paweł, sam zresztą przeżywszy to w historii swojego życia – wtedy, kiedy człowiek jest bezsilny, kiedy jest grzeszny, kiedy nie ma żadnych podstaw, żeby go podnosić, żeby znowu się nim zająć, żeby znowu okazać mu cierpliwość, żeby znowu go wysłuchać. Kiedy nie ma podstaw. I ta miłość – i to jest istotne – nie okazuje się wtedy z wyrzutem: No dobrze, to już masz, bo ja już nie mam do ciebie cierpliwości. Zawracasz głowę, masz! Nie. Ona się okazuje wtedy jeszcze większą łagodnością. Sercem Ewangelii jest darmowa miłość Boga. Taką miłością Bóg kocha i nie ma zamiaru z niej zrezygnować. Tylko Bóg ogarnia tą miłością cały świat i tylko On może ją ukazywać w pełni. W doświadczeniach międzyludzkich - mniej lub bardziej - miłość jest interesowna, miłość jest do czasu, chyba, że ludzkim sercem zawładnęła miłość Boga. Bo Bóg jest Miłością, a miłość jest z Boga.

Bóg, który tę miłość ukazuje zwłaszcza wówczas, kiedy nie ma już podstaw, nie ma naprawdę żadnych podstaw, żeby jeszcze kontynuować historię świata, żeby jeszcze dawać szansę, to Bóg, który zdaje sobie sprawę, że ludzkie miłości, ludzka troska, ludzkie duszpasterstwo zawodzi. Dlatego przez proroka Ezechiela wkracza do akcji w sytuacji, gdy duchowni, przywódcy byli zajęci wyłącznie sobą. Powstawały klany, które się wzajemnie zwalczały. W Księdze proroka Ezechiela kilka rozdziałów jest zakazanych, to czytania dla młodych Żydów, tak wstrząsające wyznania są Boga tam. Wkracza po to, by powiedzieć: Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko – mówi Pan Bóg. Bóg osobiście się troszczy. Jeśli nie może przez tych, których wybrał, szuka miejsc, sposobów aż znajdzie zagubione owce.

Pamiętam, że kiedy pierwszy raz usłyszałem prawdę, którą głosi Kościół o mocy Eucharystii, to mną ona wtedy wstrząsnęła. A jaka to jest prawda? No wiele jest tych prawd, ale ta, która jakoś tak mocniej uderza: Nawet gdyby ksiądz sprawował Eucharystię, będąc samemu w grzechu, to nie ma to wpływu na Eucharystię. Nawet gdyby spowiadał, będąc sam w grzechu, to nie jest tak, że spowiedź jest nieważna. Bo to sam Chrystus ją sprawuje. To sam Chrystus rozgrzesza. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko – mówi Pan Bóg. Bogu dzięki, że tak jest, że aż tak kocha, aż tak konkretnie objawia swoją miłość. Bo miłość można poznać nie w sytuacjach, kiedy ktoś na nią zasługuje, kiedy odpowiada, kiedy jest taki życzliwy, kiedy by się chciało z nim przebywać. Miłość, która jest z Boga jest do poznania wtedy, kiedy nic, absolutnie nic nie wskazuje na to, żeby znów okazać komuś serce.

Przyglądajmy się sobie, po pierwsze po to, żeby w świetle Bożego słowa odpowiadać na pytanie: Na ile taka miłość Boga, który się – jak powtarza nieustannie papież Franciszek – nie męczy przebaczaniem, nie męczy się mądrym szukaniem człowieka, jest przed moimi oczami? Na ile na taką miłość Boga się otwieram? Na ile we mnie jeszcze jest interesowności: No bo się pomodliłam. Przyszłam tu na Mszę świętą. To przecież nie powiem tego oficjalnie - ale gdzieś w sercu, w tyle głowy – ale chyba bardziej zasługuje na miłość niż ten, który w tej chwili trzeźwieje gdzieś tam? Mogą być takie zakusy. Mogą być.

Po drugie: Patrzmy na to, na ile przekazujemy tę miłość szczególnie w sytuacjach, kiedy widzimy czyjąś bezsilność, kiedy ktoś zaszedł nam za skórę? Na ile otwieramy się na tę miłość po to, by ją przekazać?

To zabezpieczenie Bożej miłości, darmowej miłości, Bóg, który się ukazuje po to, żeby troszczyć się o nas, wyraża się także w tej tajemnicy pierwszych piątków miesiąca, w których chce zagwarantować swoją opiekę.

Mój starszy kolega ksiądz, który miał alergię na komórkę, powiedział, że nigdy sobie w życiu komórki nie kupi, zmienił zdanie. Ale co to ma wspólnego z Uroczystością Serca Jezusa? Kiedyś jechał samochodem i był świadkiem wypadku, no i nie miał komórki. Podbiegł jako ksiądz, miał to, co trzeba jako ksiądz, czyli oleje, no i był świadkiem takich ostatnich chwil człowieka. I gdy dobiegł, w koloratce był, ten na niego spojrzał: Wiedziałem, wiedziałem, byłem i spełniłem pierwsze piątki miesiąca. Wiedziałem, że będzie ksiądz przy mnie.

Nie magiczne zabiegi, ale przekonanie, że Bóg sam troszczy się o swoje owce i znajdzie nawet w ostatniej chwili życia, jeśli się wierzy w Jego darmową miłość.

Ksiądz Leszek Starczewski