Dobre Słowo 23.05.2016 r., poniedziałek w VIII Tygodniu Okresu Zwykłego
1 P 1,3-9; Ps 111,1-2.5-6.9.10; 2 Kor 8,9; Mk 10,17-27
Bez zysku do odzysku?
Duchu Święty, uświadamiaj nam, że mówisz do nas w sposób bardzo konkretny i dotykasz całej historii naszego życia. Ogarniasz wszystko, przynosisz pokój, masz bardzo pokojowe zamiary względem każdej i każdego z nas, przynosisz moc. Uświadamiaj nam to i daj nam z tego skorzystać. Zmiłuj się nad nami, aby trafiło do nas, aby przebiło się przez wszystko, co nas przybiło czy chce oderwać od kontaktu z żywym słowem, a zatrzymać tylko na tej warstwie liter, frazesów i ciągle powtarzanych jakichś pustych słów.
Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. To mówi Piotr. To ważne, kto to mówi. Jedna z dwóch myśli dzisiejszego słowa to ta: przez to słowo mówi do nas Bóg, posługując się ludźmi, którzy sporo w życiu przeszli, którzy wiedzą, co mówią, nie głoszą czegoś, co jest oderwane od procesów właściwych osobie uczącej się życia, życia z wiary.
Piotr mówi: radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Święty Paweł powie, że cierpienia, które przeżywamy nie przekreślą nam wiecznej radości z Bogiem. Nie są w stanie tego zrobić. Jeśli dobrze utkwię wzrok w tym, który mnie umacnia i tym, który do mnie mówi, to choćby po drodze było miliony różnych słabości, różnorodnych doświadczeń i smutków, to finał jest radosny.
Pierwsza zatem rzecz, to dobrze sobie uświadomić, że te teksty zawierają w sobie życie, które jest życiem wiary, życie, którego uczyli się autorzy tych tekstów, których Bóg przez autorów tych tekstów chce uczyć także nas.
Więc Duch Święty nie chce w tej chwili zanudzić, nawrzucać ci w głowę jakichś zupełnie nieprzydatnych rzeczy, ale chce w tej chwili odnaleźć cię przy pomocy słowa, które dotyka także twojego życia.
Druga rzecz, słowo Boże nie kreśli przed nami wizji Jezusa porcelanowego, który chodzi i wszystkich nawraca, bądź Jezusa, któremu nic się nie udało, ale dotyka realiów, naprawdę konkretnych, ludzkich wyborów. Dziś tego kolejny przykład. W tym dialogu, którego centralnym punktem jest spojrzenie Jezusa z miłością, niezmiernie istotne jest to, że ów człowiek odszedł zasmucony, wcześniej spochmurniał na słowa, w których usłyszał: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną.
Spojrzenie Jezusa z miłością nie spotkało się z przyjęciem ze strony człowieka, co by nie powiedzieć, przestrzegającego przykazań, dlatego, że tam gdzieś w nim była miłość, która go pochłonęła. Serce było przywiązane do czegoś zupełnie innego. W dostatkach pokładał ufność.
Tym dostatkiem oczywiście w pierwszej kolejności są dobra materialne, ale także skupienie się na sobie, obojętność, niewiara, wysokie mniemanie o sobie, przekonanie o własnej pobożności i wiele innych dostatków. Stąd, trudno jest do Królestwa Bożego, do działania miłości Chrystusa praktycznej i bardzo doświadczalnej wejść tym, którzy w czymś innym niż On pokładają ufność.
Spotkanie z Jezusem – i to ta druga prawda – to spotkanie z Kimś, Kto dobrze wie, jak reagujemy i to spotkanie, które wcale nie musi się zakończyć: Hurra! Fajnie, jest siła! Działamy dalej, tylko może się zakończyć także spochmurnieniem ze słowa i odejściem ze smutkiem, odkryciem czegoś, co wydawało się, nie jest tak istotne.
To jest przeciekawe, że ten człowiek pod przykrywką wszystkich czynności, które wykonywał, pewnie i rozważań prawa, słowa Bożego, które na swój sposób prowadził, bo był pobożny. Pod przykrywką tego wszystkiego niósł właściwie tragedię, bo nie miał miłość i ufności do Jezusa. Miał wszystko, co potrzebne do tego, żeby się jakoś trzymać w tej wierze, ale nie miał tej żywotnej relacji, życiowej relacji z Jezusem, który niesie pełnię.
Słuchając dzisiejszego słowa, zapytajmy samych siebie, co Pan chciał dziś przez to słowo do nas skierować i na ile widzimy, że to słowo posyła nam przez przeoranych życiem ludzi jak Piotr. I dotyka, a właściwie jest w stanie i dziś przeorać naszą rzeczywistość w realiach, że spojrzenie miłości Jezusa może w tej chwili zaskoczyć. Nie znaczy to, że zaskoczy w ogóle, bo przecież jest taki rodzaj smutku, który prowadzi do potępienia siebie, ale jest też taki rodzaj smutku, który sprawia, że Bóg może nas odzyskać.
Ksiądz Leszek Starczewski