Rz 1,16-25; Ps 19,2-5; Hbr 4,12; Łk 11,37-41
Poukładany świat i awantura o wnętrze
Duchu Święty, spraw aby ten czas spotkania ze słowem był dla nas czasem wyjątkowym. Używając wprost słowa: świętym. Żeby to nie było tak, jak przeglądanie stron w internecie, czy czytanie składników potrzebnych do zrobienia ciasta według nowego przepisu, ale żeby było to spotkanie ze słowem, które decyduje o naszym być, albo gnić. O naszym życiu, albo o wiecznych wyrzutach sumienia.
Poukładany świat, przynajmniej na zewnątrz. Taki jawi się u wielu spośród faryzeuszy. Pewien faryzeusz z takiego właśnie świata zaprasza do siebie na obiad Jezusa. Jezus tam idzie i zasiada, zajmując swoje miejsce za stołem. Faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem, że nie zastosował pewnego przepisu. Poukładany świat zewnętrzny: pewność co do tego, że ma być tak jak sobie to poukładałem; ludzie są tylko tacy, jakimi ich zaszufladkowałem.
Ciekawe, na ile w naszym spojrzeniu na siebie samych, na Pana Boga, na innych ludzi, jesteśmy wolni od szufladek, od układanek, które mogą przybrać taką postać, jaką przybrały u faryzeusza. Świętego przekonania i świętej pewności, której nic nie jest w stanie naruszyć.
Jezus robi niemałą awanturę na tym obiedzie. Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Tym co najbardziej zagraża naszej wierze jest bezmyślność, jest schematyzm, jest rutyna. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste. Bądźcie wewnętrznie wolni wobec tego, że świat jest o wiele bardziej bogaty, niż wasze układanki, że ludzie są o wiele bardziej głębsi, niż wasze najgłębsze szufladki, w których ich poukładaliście, że Pan Bóg jest eksplozją życia, a nie nudą, która utrudnia życie.
Poukładany świat, nawet w najbardziej świętych i oczywistych przekonaniach, to świat, który może być moim i twoim światem. Światem małego, średniego, czy wielkiego już faryzeusza. Ten poukładany świat faryzeusza i poganina – jak mówi św. Paweł do Rzymian: znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce – potrzebuje jakiegoś wstrząsu.
Ciekawe, ile w tobie, ile we mnie jest takich układanek, takich szufladek, które są już nie do ruszenia, w które Pan Bóg próbuje się dostać poprzez różne awantury w moim życiu. Bo przez co Pan Bóg próbuje mnie obudzić? Przez to, co na mnie jeszcze działa. Często przez najmniej spodziewane wstrząsy, zaskoczenia, przeżycia, w których jeszcze może mnie ruszyć, tak jak ruszył, oddziałując na myślenie pewnego faryzeusza.
Warto spróbować przyjrzeć się tym świętym przekonaniom, jakie mamy na temat innych osób, tym naszym układankom, i zapytać siebie: na ile tak naprawdę uczciwie i szczerze dopuszczamy, że może być zupełnie inaczej, choćby wszystko wskazywało na to, że jest tak jak ustaliliśmy, jakie mamy wrażenia, choćbyśmy mieli ekipę ludzi, którzy potwierdziliby nam nasze układanki, nasze szufladki.
Przypomina mi się tutaj opowiadanie, które słyszałem: do przedziału pociągu wchodzi pewien mężczyzna i trójka dzieci. W przedziale siedzą już pasażerowie. W pewnym momencie dzieci zaczynają rozrabiać: mówić, ruszać się, poruszać, przechodzić jedno przez drugie..., takie dość intensywne ADHD w ich zachowaniu. Wtedy jeden z pasażerów patrząc na owego mężczyznę, który wszedł z tymi dziećmi, najpierw ciężko oddycha, drugi raz ciężko oddycha, aż w końcu mówi:
- Jak mniemam, to są pana dzieci.
- Tak.
- Czy nie myśli pan, że należałoby w jakiś sposób zwrócić im uwagę.
- Tak, myślę właśnie w jaki sposób zareagować, bo wracamy właśnie ze szpitala, gdzie umarła moja żona, a matka tych dzieci i za bardzo nie mam pomysłu co dalej... .
Święte przekonania, pewność co do trafności naszych ocen. Dziś słowo zaprasza nas do pogłębionej, może niewygodnej, refleksji, która nie tyle ma nas zamulić, wprowadzić w poczucie jakiejś destrukcji, ale uwrażliwić, abyśmy reagowali naszym wnętrzem i szukali wnętrza w zachowaniach osób, które na zewnątrz może strasznie głupio nam się przedstawiają, strasznie niezgodnie z nawet ogólnodostępnymi normami. Bo tam wewnątrz zaczyna się człowiek i na to, co wewnątrz, na serce, patrzy Bóg. Nie na to co widzialne dla oczu.
Ksiądz Leszek Starczewski