Do góry
Wspólnota Dobrego Słowa i Eucharystii

Aktualności

20 Kwi 2024;
09:00AM - 03:00PM
Spotkanie formacyjne

Rdz 22,1-2.9-13.15-18; Ps 116,10.15-19; Rz 8,31b-34; Mt 17,7; Mk 9,2-10

Dobre Słowo 01.03.2015 r. –  II Niedziela Wielkiego Postu

Wypatrywani przez Wpatrzonego

Duchu Święty, bądź na tyle miłosierny dla nas, abyśmy byli miłosierni dla siebie, i zechcieli posłuchać umiłowanego Syna Ojca, Jezusa, który do nas mówi.

Przed feriami, podczas jednej z katechez w klasie maturalnej, mieliśmy temat: Autorytet, którego szukasz. Poprosiłem o szczerość mówiąc, że zaprocentuje ona również i na tym ostatnim etapie waszej znajomości w klasie, w tym, że zorientujecie się w kierunkach, w jakich patrzycie obserwując ludzi. Poprosiłem, aby wybrali tylko jedną osobę i uzasadnili, dlaczego akurat tę osobę wybrali. Było dość dużo różnych odpowiedzi. Od jednostkowych takich jak piłkarz, naukowiec, ksiądz, poprzez – takie powiedzielibyśmy oczywiste dla wierzącego człowieka − jak Jezus, Jan Paweł II. Ale w większości byli to rodzice. I nie złamali zasady pisząc o jednej osobie, bo co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela, rodzice stanowić mają jedno.

Gdy przeszliśmy do drugiego punktu, do zorientowania się, dlaczego wybrali akurat ten autorytet, zauważyliśmy, że była wielka zgodność w pojawiających się odpowiedziach: bo widzą jak dzielnie zmagają się z życiem, jak pokonują przeszkody. Właśnie wchodząc w dorosłość a przecież oni są przed egzaminem w wersji papierowo−ustnej, ale mają także zapowiedź egzaminu dojrzałości z życia już zauważają, że w życiu trzeba się zmagać.

W życiu przychodzą chwile jak ta z Góry Moria, o której słyszeliśmy dziś w Pierwszym Czytaniu, chwile próby, która była potrzebna Abrahamowi. Nie Bogu. Bóg jest Wszechwiedzący i wiedział, jak Abraham zareaguje. Próbie potrzebnej Abrahamowi, aby mógł poznać siebie. Są takie chwile, w których, gdy się je przeżyje, wystrzela się jak z procy odkryciem, o którym słyszeliśmy w pierwszej zwrotce Psalmu – Nawet wtedy ufałem, gdy mówiłem: „Jestem w wielkim ucisku”.

Tak, chwile prób, chwile przechodzenia przez próby, są etapem sprawdzianu wiary, nadziei i miłości dla nas, ale również dla tych, którzy nas obserwują. Jezus wiedział, że takie próby czekają Jego wyznawców. I co zrobił? Dziś słyszymy, jak wziął przedstawicieli, a wraz z nimi wziął właściwie każdego ze swoich wyznawców, nie tylko fizycznie Jemu współczesnych, ale i dziś obecnych tu w tej kaplicy samych osobno na górę wysoką.

Są pewne rzeczy, z których nas nikt nie wyręczy. Nikt. Są pewne przeżycia, w których mamy być sami, osobno. Jest pewne piekło prób, w których nie pomoże ludzka ręka, których doświadczenie jest na tyle traumatyczne, że pozwala odkryć prawdę, którą objawia Jezus: Desperacko potrzebuję zbawienia. Żaden mój czyn, żadna moja życiowa porażka czy sukces nie jest w stanie mnie zbawić. W takich chwilach, kiedy się jest samemu, osobno, jak Abraham z Izaakiem i z Bogiem, tylko Bóg może zbawić. Żadne zabezpieczenialudzkie nie pomogą z całym pięknem i bogactwem oraz z wielkim trudem jakim jest sakramentmałżeństwa, to bycie jedno. Mąż może, żona może naprowadzić na drogę zbawienia, ale nie zbawi.Zbawiciel jest tylko jeden − Jezus. On bierze ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadza na górę wysoką. Po co? Tam przemienił się wobec nich. Tam dokonuje się coś, co będzie bardzo potrzebne. Coś, z czego na bieżąco nie skorzystają. Przemienia się wobec nich, to znaczy: pokazuje cel. Pokazuje głęboką motywację do tego, by zmagać się z życiem, by zaliczyć się do grona osób, o których ktoś powie, że jest autorytetem dla mnie, bo dzielnie mierzy się z życiem, z przeszkodami, z przeciwnościami. To bardzo ważny moment. Tak ważny, że oni, czyli Piotr, Jakub i Jan są przestraszeni.

Jak pamiętamy z kart Ewangelii i różnych sytuacji, Piotr zawsze był spontaniczny, jego słowa były szybsze niż myślenie, które miał. Piotr chce tam zostać, chce rozbić namioty. Jest to moment, o którym dziś warto sobie przypomnieć. Może bardziej trafi do osób dziś przeżywających swoje Moria, swoje próby życiowe, czy do osób, które w najbliższym tygodniu coś takiego będą przeżywać.

Z tego przemieniania Jezusa wynika bardzo ważne życiowe pouczenie: wpatrywać się w Niego. Wiemy o tym, ale gdybym zapytał: Już Druga Niedziela Wielkiego Postu, komu udało się powpatrywać w Jezusa? Choćby nawet dziesięć minut na adoracji? Nie z obowiązku, bo byłam na Mszy i zostałam sobie trochę, ale znaleźć sobie czas, żeby sobie powpatrywać w Jezusa podczas adoracji.

To jest bardzo ważny moment. Moment tajemniczy, to znaczy: związany z działaniem Ducha Świętego, który zajmuje się nami i obdarza nas tym, co potrzebne nam do tych prób. To jest moment, w którym - jak przynajmniej w dwóch miejscach zachęca Pismo –można zrzucić swą troskę na Pana, (por. Ps 55,23) żeby jej nie nosić. Bo jeśli nie ma czasu na to, by zrzucić swą troskę na Pana, jeśli nie ma czasu na to, by wpatrywać się w Niego, to można się wpatrywać w żonę/męża i nie będzie się w niej/nim widziało daru Boga a często kulę u nogi. Nie będzie się miało sił do cieszenia się życiem i brania go dzień za dniem, jeśli wcześniej nie zaczerpnie się ze źródła życia. Wiemy o tym. Dlatego pytajmy się konkretnie i odpowiadajmy sobie na pytanie: Jak to jest z moim wpatrywaniem się w Jezusa? W Tego, który przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc, Tego, który przeszedł przez śmierć, który cierpiał i sam doświadczony może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom (Hbr 2,18), którzy się zmagają.

Skąd mamy brać siły? Z komputera? Z pudelków.pl, plotkarskich gazet? Z telewizji? Z satysfakcji, że czasami czujemy się lepsi od kogoś i możemy kogoś wypunktować bez miłosierdzia? Z czego mamy czerpać siły? Ze swoich postanowień, które często są psu na budę? Z wpatrywania się w Niego. Choćby wydawało się, że na tej adoracji, na tym wpatrywaniu się w Jezusa nic się nie dzieje. To dobrze, bo jak zauważył pewien doświadczony w adoracjach zakonnik często pan Bóg sprawia, że nudzimy się na adoracji, żebyśmy za dużo o sobie nie myśleli, żeby mógł się nami zająć.Żeby nie było tak, że przychodzimy po jakieś atrakcje turystyczne, jakieś doznania. Przychodzimy, aby On mógł nam umyć nogi, aby On mógł nas napełnić mocą, jak? Benedykt XVI w Encyklice O nadziei mówi, że kiedy chcemy uczyć się nadziei to jedną ze szkół jest modlitwa, bo na modlitwie przychodzą pomysły, na które nie wpadlibyśmy gdzie indziej.Bóg wie, że ma się nami zając, ale jak ma się nami zająć bez naszej obecności? No, jak? Nie wystarczy sobie pomyśleć, że pójdę na adorację, że pomyślę o Bogu. Św. Tomasz z Akwinu mówił, że nie istnieje płynne przejście między tym, co sobie pomyśleliśmy, do działania. Tam jest jeszcze trud podjęcia decyzji, by to, co pomyśleliśmy i postanowiliśmy, zostało zrealizowane w konkretach życia.

Wpatrywanie się w Jezusa, który pokazuje Swoją moc... .

Moglibyśmy zapytać: Co z tego przyszło Piotrowi, Jakubowi i Janowi? Jana to moglibyśmy jeszcze zakwalifikować do tych, którzy coś tam chyba skorzystali, bo został przy krzyżu. Ale to też nie do końca, bo został przy krzyżu dlatego, że został policzony jako członek rodziny i miał znajomego arcykapłana, który go tam wpuścił. Też się bał.

Co zostało? To jest pytanie, które mogą zadawać sobie rodzice. Czy warto po raz siedemset pięćdziesiąty szósty mówić swojej córce o czymś, czego ona już po prostu ma dość? Warto. Nawet, gdyby okazywało się, że nie działa, że ona/on tego nie słyszy: mąż, żona, dzieci, rodzice, nauczyciele, uczniowie. To w nich zostaje. Kiedyś wróci. Tak, jak wróciło w Piotrze. Tak, jak wróciło w Janie. Tak, jak wróciło w Jakubie. Przecież oni wszyscy, poza Janem, oddali chwałę Bogu, oddając swoje życie. Wszyscy poza Janem w męczeński sposób.

Piotr do tego nawiąże: Ja widziałem, ja patrzyłem na chwałę Pana. Ja już wiem dokąd mam iść. Musiał przejść swój etap pustych deklaracji. Pierwszy raz jak spotkał się z Jezusem, zobaczył Jego moc, mówi: Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny.(Łk 5,8). A Jezus mówi: Piotrze, poczekamy trzy lata, zobaczysz, co to znaczy grzeszny. Teraz grzeszny jesteś?

Jak doświadczysz swojego grzechu, a nie: jak doświadczysz jak inni są grzeszni. Będziesz miał też możliwość doświadczyć czegoś, o czym mówi jeden z hymnów Jutrzni w Liturgii Godzin: Niosąc w sobie bezsilną samotność. Bezsilną samotność, którą może dźwignąć tylko Bóg, żaden człowiek.

Może często nasze pretensje do innych ludzi wynikają stąd, że chcielibyśmy, żeby byli dla nas Bogiem, a nie są. Może często wynikają z tego, że wpatrujemy się w nich i chcemy widzieć tylko same plusy, sami odkrywając same plusy. Nie chcemy widzieć minusów, zła, grzechu. Nie chcemy się na to zgodzić.

Wpatrywać się w Chrystusa. On pomaga spoglądać na wszystko tak, żeby widzieć to takie, jakie jest. Również i grzech.

Piotr miał swój moment przejścia. Będzie miał ten moment przejścia każdy, kto tą drogą będzie podążał.

Pytanie: Kto z nas tą drogą podąża?Kto z nas jest na etapie, gdzie mógłby powiedzieć z pokorą: jestem grzesznikiem, i wiedział, że jest kochanym grzesznikiem, tak, jak Piotr przeszedł przez tę drogę, by kiedyś mógł powiedzieć: jestem zdrajcą, kochanym zdrajcą? Kto z nas?

Na koniec: obserwowanie Jezusa bardzo dużo daje. To trochę tak, jak z obserwowaniem rodziców przez ich dzieci. Jest taki mały filmik: Obserwuję cię, tato. Można go obejrzeć w Internecie. Z niego zaczerpnąłem to, czym zakończymy te rozważania: Mały chłopiec mówi do swojego taty, a w tle pokazane są przeróżne sytuacje z ich życia: Tato, może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale obserwuję cię. Patrzę uważnie na wszystko, co robisz. Obserwuję w jaki sposób traktujesz ludzi, jak traktujesz mnie, moją mamę i moją siostrę. To, jak żyjesz, ma ogromny wpływ na mnie. Gdy przyjedzie czas wyboru zawodu, by zapewnić być mojej własnej rodzinie, twoje zasady nadal będą w moich myślach. Gdy spędzasz czas ze mną, nawet wygłupiając się, dajesz mi poczucie bezpieczeństwa. Zdarzają się chwile, gdy walczę o uczciwość, nie wiedząc do końca jak postąpić, ale będę miał w pamięci to, jak stawałeś po właściwej stronie, mimo pokusy pójścia na łatwiznę. Wybory, których dokonujesz, ja również będę dokonywał. Proszę, nie obawiaj się ukazywać mi swoich trudności, swoich pomyłek. Mogę się na nich uczyć. Tato, słuchasz mnie? Obserwuję cię. Obserwuję czy naprawdę wierzysz w to, co mówisz o Bogu. Potrzebuję twojej pomocy, abyś wskazał mi drogę. Pokaż mi, kiedy życie jest niebezpieczne, a kiedy jest dobre. Więc, patrzę na ciebie, tato. Każdego dnia uczysz mnie jak żyć. Czy sobie z tego zdajesz sprawę, czy nie.

Wpatrując się w Jezusa, wsłuchując się w Jego słowa, uczymy się życia, bez względu na to czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie.

Ksiądz Leszek Starczewski

 

Słowo

2024.03.16 - Konferencja - br. Marek Chmielewski (20)
16 marzec 2024 20:20
2024.03.16 - Homilia - br. Marek Chmielewski (12)
16 marzec 2024 20:11

Echo Słowa

Czytania

Źródła nie znaleziono

Gościmy

Odwiedza nas 350 gości oraz 0 użytkowników.

Nowi użytkownicy

Zalogowani

Wszyscy

888584
DzisiajDzisiaj76
WczorajWczoraj112
W tym tyg.W tym tyg.634
W tym mies.W tym mies.4227
WszyscyWszyscy888584

logowanie