Dobre Słowo od Was - III niedziela Adwentu A

posted by: Basia i Romek
Poprawiono: 15 grudzień 2013

To my jesteśmy biedni i zasługujący na współczucie, bo nawet nie mamy świadomości, w jak wielkich ciemnościach żyjemy. Bo jeślibyśmy mieli to pojęcie, to byśmy się darli wniebogłosy, żeby nas ktoś wyciągnął, a na wieść, że ten Ktoś już idzie, cieszylibyśmy się – nawet siedząc po uszy w gnoju – że zbliża się nasze uwolnienie.

            Może ktoś uzna, że to nie do niego. Że wcale nie potrzebuje uzdrowienia, nie ma żadnej potrzeby zbawienia. Po prostu sobie radzi. Sam. I nawet sprawia wrażenie, że jest mu w życiu całkiem dobrze. Jeśli ktoś tak sądzi – to co robi w Kościele? Po co mu Kościół? Po co Chrystus? Po co sakramenty? Przecież to są źródła uzdrowienia dla chorych. Kościół to szpital, gdzie każdy doznaje opieki, gdzie opatruje się te rany, które w sobie dostrzegamy.

            Ktoś, kto nie czuje się chory, nie ma po co iść do szpitala. Nie ma co wpychać się tam na siłę bez uznania własnych ran.

Może ktoś powie, że chce pomóc innym. Jest w Kościele, aby służyć bliźnim i wspierać ich. Tak, jakby uzdrawiała nas magia albo inni ludzie. A Zbawiciel jest jeden. Jeden jest, który ma moc wyciągnąć nasze serca z bagna i stworzyć je na nowo. Prawdą jest, że działa przez ludzi, bo nie można pomóc innemu w chorobie, jeśli samemu się jej nie doświadczyło i nie pokonało.

Pan wyzwala więźniów. Jeśli chcemy być wolni, potrzebujemy Boga. Bóg nas czyni wolnymi. Bóg nas zawsze uwalnia, nigdy nie ogranicza. Przykazania – czy to Boże, czy kościelne – nie są nakazem, lecz owocem wolności. Ten, kto jest wolny, nie przekracza przykazań. Bo miłość nie potrafi nikomu wyrządzić krzywdy.

Na cóż więc czekamy w Adwencie, jak nie na Tego, który nas uczyni wolnymi?