Bóg jest całkowicie inny i całkowicie większy. Prosić Go o piękne życie, o zdrowie i zgodne małżeństwo, pracę, to... bluźnierstwo. Bo On chce nam dać coś większego, coś wiecznego, coś, po czym nie będziemy pragnąć i przy czym każde nasze pragnienie zblednie, jak świeczka przy słońcu.
Każdy z nas ma swoje problemy. Swoje smutki, doświadczenia straty i niespełnienia. Każdy z nas nosi w sobie ból zranień i odtrącenia. I chyba tylko małe dzieci na rękach matki nie są w stanie przyznać się, że czegoś im brakuje. Więc mamy porównanie, że Bóg chce nas właśnie tak przytulić. Chce nas rozradować w sobie, pragnie, żebyśmy się cieszyli w NIM, cieszyli się ponad to wszystko, czego doświadczamy i czego oczekujemy. Radowali się Bogiem w chwili radości – i radowali się Bogiem w momencie straty, także w chwili strachu.
Cały czas nauczeni jesteśmy pędzić i chwytać drobne radości dnia powszedniego i ciągle – niezależnie od wieku i stanu posiadania – nasze serce czuje, że to nie to, że ciągle czegoś brakuje. Stąd ucieczki: w alkohol, w seks, w pracoholizm, w narkomanię, w tysiące rzeczy, w których ciągle ludzie szukają lepszego świata.
Może wygląda na to, że świat się Panu Bogu wcale nie udał. Że ten piękny ogród to bardziej padół łez niż miejsce spotkania z żywym Bogiem. Co jednak by się stało z nami, gdybyśmy znaleźli miejsce na ziemi, które jest rajem, w którym nie mamy żadnych pragnień i doświadczamy całkowitego spełnienia? Po prostu nie szukalibyśmy dalej. Nie szukalibyśmy Dawcy, zatrzymując się na darze.
Stąd nasze ciągłe nienasycenie, ciągłe poszukiwania nowych podniet i nowych rozrywek, bo nasze serce ciągle krzyczy że to mało, że pragnie czegoś innego, a rozum tak bardzo boi się przyznać, że cała nasza głębia tęskni za spotkaniem z Bogiem.
Nie ma znaczenia czy dzieją się uzdrowienia, czy nawrócenia całych narodów. Nie ma znaczenia czy nasza modlitwa jest jak pieśń, czy jak spacer skazańca. Nie chodzi o doświadczenia pokoju czy radości, chodzi tylko o spotkanie, chodzi tylko o relację, tylko o poszukiwanie BOGA, a nie Jego darów.
A my ciągle szukamy darów. Szukamy bogactw, uznania, ktoś nam wmawia, że szczęście to posiadania i użycie.
I jedynie małe dzieci wiedzą, że to nieprawda. Tylko że one jeszcze nie mówią i śpią wtulone w matkę. Czy nie to jest pełnia pragnień naszych serc?